CZEKOLADA
"Złamałem
jej opór.
Powiedziała
<<Tak>>,
żeby w końcu
mnie uciszyć."
Dźwięk pożółkłych liści pod moimi nogami powodował
pewien niepokój. Kolejny rok niedługo zakończy swój bieg, a ja stanę się
starszy. Może się wydawać, że posiadłem już wszelką możliwą wiedzę, jaką można
mieć w wieku dwudziestu siedmiu lat, jednak tak nie było. Z każdym kolejnym
dniem, mijającym rokiem byłem coraz bardziej utwierdzony w przekonaniu, że
świat jest dla mnie zbyt nowoczesny. Żyłem w ciągłym biegu i wcale mi to nie
przeszkadzało, wręcz przeciwnie, gnałem coraz to dalej, z jeszcze większą
prędkością. Nie skupiałem się na szczegółach, chciałem tylko osiągać zamierzone
cele, nawet po przysłowiowych trupach. Na pozór nic nie mogło mnie zatrzymać,
jednak tamtego jesiennego popołudnia czas stanął w miejscu i znów zaczął bieg,
ale zdecydowanie wolniej.
Przebiegłem przez pobliski park mając w głowie tylko
jedną myśl:
- Cukru! Potrzebuję kalorii! -
mruczałem pod nosem witając każdą ze znajomych mi osób skinieniem głowy.
Klubowy dres szeleścił podczas każdego ruchu, jednak
ja czułem tylko głód. Nie taki, jaki czujemy przed obiadem ugotowanym przez
matkę, żonę czy babcię albo po wyczerpującym treningu. Ten stan głodu był
bardziej porównywalny do stanu, który odczuwają narkomanii od dawna nieprzyjmujący
swojego uzależnienia. Moje ciało drgało na samą myśl o cudownej rozkoszy, jaką
miałem zaraz spożyć. Ciepło rozlewające się po moim organizmie było nie do
zniesienia, szokując temperaturą moje gałki oczne, które w próbach ochłody
wylewały z siebie morze łez ściekające po moich zaróżowionych od wysiłku
policzkach. Musiałem być ciekawym obiektem, choć pewnie codziennie pojawiają
się tutaj podobni do mnie.
- Przepraszam najmocniej. -
powiedziałem odruchowo, bo w amoku często zdarzało mi się nie patrzeć przed
siebie.-Pomogę wstać.
Zaoferowałem spoglądając na potrąconą przeze mnie
osobę. Dziewczyna o niesamowicie ciemnych oczach wpatrywała się we mnie z
rządzą mordu w oczach. Mimowolnie przełknąłem ślinę widząc błyski w jej
spojrzeniu.
- Co mi po Pana przeprosinach jak mój
projekt leży w kawałkach. - syknęła próbując zebrać części uszkodzonego
przedmiotu. Targany sprzecznymi emocjami, a może poczuciem winy również
chwyciłem wilgotne od porannego deszczu kartki zapisane starannym pismem. -
Niech Pan to odda, nim jeszcze bardziej je popsuje.
Czułem się zażenowany. Ba! Zrobiłem się z przejęcia
cały czerwony, perfekcyjnie stapiając się z lamówką dresów. Nie byłem w stanie
wydusić z siebie słowa. Skołowany stałem na środku dróżki i patrzyłem na klnącą
pod nosem dziewczynę.
- Niech się Pani, chociaż na kawę
zaprosić pozwoli, w ramach zadośćuczynienia.
Brunetka prychnęła pod nosem i wyrzuciła resztki jej
pracy do zapchanego liśćmi worka pracownika firmy oczyszczającej miasto. Nie
była pretensjonalna, miałem wtedy wrażenie, że najchętniej wrzuciłaby mnie do
pobliskiego stawu.
- Proszę - powiedziałem, ponawiając
moją prośbę, a w jej spojrzeniu coś drgnęło, a potem kiwnęła głową.
Kilkanaście minut później otworzyłem przed nią drzwi
do ostatecznego celu mojej podróży. Już od progu przywitał mnie, a właściwie
nas zapach gorącej czekolady z cynamonem i pianką według przepisu teściowej
pani Klementyny. Przeszliśmy obok dębowej lady, a ja chowałem głowę w
ramionach. Nie miałem siły odwzajemniać natarczywe spojrzenia kelnerek, które
była zbyt ciekawe, ale dopiero zdałem sobie z tego sprawę.
- Będziesz tak stał póki się
dziennikarze nie zlecą? - zapytała opadając na skórzaną kanapę w rogu.
Spojrzałem na nią zdezorientowany, a również usiadłem. Było w niej coś
dziwnego, denerwującego i interesującego zarazem.
- Chyba powinienem Panią jeszcze raz
przeprosić. - zamierzałem jeszcze coś dodać, ale warknęła na mnie patrząc spod
byka.
- Przepraszam, nie wróci mi mojej
pracy. Cały miesiąc użerania się z tymi papierami, a tu nagle wszystko poszło
się kochać. I to przez Pana.
Znowu zacząłem się rumienić. Cholera jasna, jesteś
facetem! Ale ona zmów wprawiła mnie w zakłopotanie, połechtała moje sumienie. A
trzeba zaznaczyć, że takie wyrzuty umie wywołać tylko Ignaczak i moja własna
matka. Nie miałem prawa się w tym momencie odezwać. Byłem zbyt skołowany, a
może nawet wystraszony.
- Wie Pan ile pracy przez pana poszło
na marne?! - gorączkowo uderzała pomalowanymi na czerwono paznokciami o stolik
zapewniający mi względne bezpieczeństwo. Nagle tuż obok pojawiła się pani
Klementyna w własnej osobie z dwoma kubkami parującego napoju, który ku mojej
ograniczonej wewnętrznej radości okazał się czekoladą. Uśmiechnąłem się do niej
w geście uwielbienia, co skomentowała cichym chichotem. Czekolada wprawiła mnie
w lepszy nastrój. Nabrałem siły.
- Niech Pani przestanie mi tu panować,
bo taki stary nie jestem. -mruknąłem uśmiechając się delikatnie do brunetki.
Wywróciła oczami chwytając w dłonie kubek z najwspanialszym naparem świata. -
Jestem Piotrek.
- Kamila.
***
hej! hej!
piątek 7:10: jestem geniuszem!
pierwsza część. jakieś sugestie?
wybaczcie błędy, ale powinnam teraz ogarniać gdzie leży Mongolia ;_;
ret.
piątek 7:10: jestem geniuszem!
pierwsza część. jakieś sugestie?
wybaczcie błędy, ale powinnam teraz ogarniać gdzie leży Mongolia ;_;
ret.
Ciekawy początek *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na więcej :*
czy ty czasem nie miałaś jeszcze lekcji?
UsuńUwielbiam <3
Baaardzo mi się podoba :) Gdybym miała więcej siły, to zapewne bym się głośno pośmiała z nieporadności Pita xD taka słodka ciapa Ci tu z niego wyszła :P (ale to jak najbardziej na plus!). Kamila za to wygląda na hardą babkę, widać, że nie daje sobie wejść na głowę. Ciekawa jestem co z tego wyniknie, jeśli połączymy tych dwoje z Twoją wyobraźnią ;) Czekam na drugą część! :*
OdpowiedzUsuńPS-Ret, maleńka prośba. Informuj mnie na "Źródle" w spamowniku, jeśli chcesz, oki? :* (nie musisz, bo obserwuję bloga ♥, ale jak już to tam. Bo na podstronę jednak nie wchodzę aż tak często, a poza tym nie chciałabym z niej robić spamownika :))
UsuńKamila? Ona jest dość specyficzna...
UsuńA co do informowania, to oczywiście :D
Po prostu podstronę znalazłam pierwszą w telefonie xd
+.+ Cukier! <3
OdpowiedzUsuńcukrzycę dostaniesz jeszcze ;)
Usuń:<
UsuńSugerujesz ,że od czytania twoich dzieł dostanę cukrzyce?
Usuń